środa, 11 września 2013

Rozdział 6

Witajcie kochani! Ponad miesiąc mnie tu nie było... I oto w glorii i chwale powracam z nowym rozdziałem. Notkę dedykuję Bazi, która zawsze wierzy w moje możliwości, jeśli chodzi o tempo dodawania notek: widzisz jak mówię, że wstawię rozdział jak najszybciej od jego napisania to tak robię. ;P Dziękuję Florence: która przynosi mi zawsze kolejną porcję przecinków do zjedzenia. =D Oraz Salvio Hexia za motywowanie mnie komentarzami, jesteś wspaniała! ;* Już nie przeszkadzam!
Buziaki ;***********
OwlShadow
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kocham tę piosenkę (choć właściwie takiej muzyki nie słucham) i myślę, 
że cytat na dole pasuje do tego rozdziału. ;D


,,Feeling my way through the darkness 
Guided by a beating heart"

-Można wiedzieć gdzie się szlajałaś?- zbulwersował się Arthur.
-Sam oskarżałeś mnie o brak życia towarzyskiego, więc wyruszyłam na małą wycieczkę integracyjną.- odparła Cat.
-To z kim się tym razem ,,zintegrowałaś”?- zadrwił.
-Moja słodka tajemnica.- odpowiedziała i puściła mu perskie oko.
-Gdyby nie to, że jesteś taka dobra z oklumencji, już dawno bym to z ciebie wyciągnął.
-Gdy ja szlifowałam moje umiejętności, ty leżałeś cały czas na kanapie powtarzając średnio co 3 minuty, że ci się nudzi.- rzekła pogardliwie.
-Kujonica!
-Ignorant!
-Wredna małpa!
-Arogancki idiota!
-Nudna sztywniara!
-Ekchem…
-Impertynencki głupek!
-Introwertyczka!
-Ekchem, ekchem…
-Leniwy nieuk!
-Przemądrzała nudziara!
-Frajer!
-Głupia torba!
-Ciota!
Rzucanie w siebie wyzwiskami przerwała Louie, której odchrząkiwania zaczęły  już przypominać atak astmy u osiemdziesięcioletniej staruszki. Za to Blaise i Draco mieli z tego niezły ubaw.
-Z czego się śmiejecie?!- krzyknęli Arthur i Cat jednocześnie.
-Z was.- wydusili z trudem Diabeł i Smok.
-To wcale nie jest śmieszne!- wrzasnęli znów w tym samym momencie, co wywołało kolejne salwy zaraźliwego chichotu. Nawet Cat lekko, prawie niezauważalnie drgnął prawy kącik ust. Mimo to krzyczała dalej:
-Arthur, zamknij się wreszcie!
-Nie rozkazuj mi, nie jesteś moją niańką!
-Ale jestem o 13 minut starsza!- wyciągnęła podstawowy argument w ich każdej kłótni.
Chłopak już chciał odpyskować, ale w tym momencie pociągiem mocno szarpnęło. Catherine oczywiście nie miała się czego złapać, więc wylądowała w ramionach pewnego, bosko przystojnego, blondyna. Spojrzała w jego piękne, stalowoszare oczy i uśmiechnęła się zalotnie.
-Wszystko w porządku?- zapytał Draco  z troską w głosie.
-W jak najlepszym.- odpowiedziała, a jej brat bliźniak patrzył podejrzliwie to na nią, to na Smoka.
Dopiero teraz zauważyli, że niektórzy uczniowie wyszli już na stację w Hogsmeade i starali się uporać ze swoimi kuframi, klatkami dla zwierząt i wszystkim innym co zabrali ze sobą do Hogwartu.  Wyładowali również swoje bagaże i poszli poszukać jakiegoś wolnego powozu zaprzęgniętego  w niewidzialne testrale.

***
W Wielkiej Sali panowało poruszenie i zamieszanie. Nie była to bowiem zwykła Ceremonia Przydziału, gdyż do Hogwartu zawitała para nowych, starszych uczniów. Razem z pierwszorocznymi podeszli do podwyższenia, na którym stołek ze starą, zniszczoną Tiarą Przydziału. Jaką pieśń zaśpiewa dziś? O czym opowie? Co pochwali, a co zgani? Co poradzi? Przed czym ostrzeże?
Tiara zaintonowała pełnym, mocnym głosem:
Przed ponad tysiącem lat
Czwórka przyjaciół Hogwart założyła
I choć czasu to szmat
Żadna siła szkoły tej nie zburzyła.

Choć założyciele zgodni byli,
To czasem się kłócili.
Była sprawa, która spokoju im nie dawała,
A sprzeczka, awanturą się stała.

Przyjaciele odpowiedzieć na pytanie się starają:
Czy wszystkich o magicznych zdolnościach uczyć mają?
I tak cztery domy powstały:

Gryffindor mężnych i sprawiedliwych do siebie przyjmuje.
Ravenclaw mądrymi i inteligentnymi się  opiekuje.
Hufflepuff pracowitych i uczciwych ceni.
Slytherin tylko przebiegłych o czystej krwi uczyć chce i nic tego nie zmieni.

Spory i waśnie między domami trwają,
Latami, dekadami, wiekami i końca nie mają.
Widziałam ich tyle…
Może warto zaprzestać tych wojen?
Czy się mylę?

Po drugiej stronie barykady też stoją ludzie.
Starają się przeżyć w bólu i trudzie.
Czy to co ojcowie zaczęli mogą dzieci skończyć?
Czy mogą wszystkie domy znów w jedno połączyć?

Gdy zakończyła uczniowie zaczęli się zastanawiać, czy to co mówiła Tiara o wojnach, bólu i trudzie nie dotyczyło przede wszystkim tego, co dzieje się poza murami tej szkoły. Nawet, gdy profesor Mcgonagall wyczytywała nazwiska pierwszorocznych siedzieli zamyśleni, a wiwaty nie były tak głośne jak w poprzednich latach. Większość ocknęła się dopiero, kiedy Dumbledore wstał. Nie po to, aby rozpocząć ucztę, lecz, by wygłosić krótką przemowę dotyczącą nowo przybyłych.
-Moi drodzy, pierwszy raz od wielu lat mamy zaszczyt przyjąć do naszej szkoły nowych, nieco starszych uczniów. Wcześniej uczyli się prywatnie. Powitajcie ich ciepło w Hogwarcie!- rzekł i posłał w stronę Minerwy uśmiech mówiący: ,,Kontynuuj.”, po czym usiadł na swym stałym miejscu.
-Zapraszam Catherine Elisabeth… Riddle.
Cała Wielka Sala zamilkła. Patrzyli to na kobietę, to na Cat z niedowierzaniem. Dziewczyna uniosła wysoko podbródek i dumnie podeszła do stołka. Usiadła i nałożyła delikatnie Tiarę na głowę. Przymknęła oczy, gdy usłyszała w swym umyśle głos:
-Och… Witam Cię, moja droga. Długo na ciebie czekałam. Pamiętam dobrze pierwsze spotkanie z twoim ojcem. Wielki czarodziej, jedenastoletni, a jednak wielki. Pomyślmy… Chciałabym cię bliżej poznać, pozwolisz?- nie czekając na odpowiedź sięgnęła w głąb jej umysłu. Po chwili powiedziała:
-No cóż… Inteligencja Roveny, odwaga Godryka,  pracowitość Heleny i przebiegłość Salazara. I co ja mam z tobą począć?
-Tylko nie Gryffindor, Tylko nie Gryffindor…- powtarzała jak mantrę.
-Zabawne…- rzekła Tiara.
-Co jest takie zabawne?!-warknęła Cat.
-To, że pięć lat temu pewna osoba powtarzała słowo w słowo to samo. No, może z jednym wyjątkiem. On zamiast trafić do Gryfonów, bał się zostać Ślizgonem.
-Kto?
-Pomyśl, już go poznałaś… I nie czujesz nienawiści, choć byś chciała, prawda?
-Harry…
-Zgadza się.
-Ale dlaczego?
-Z wielu powodów… Ale nie o tym dziś. Jeśli będzie chciał, sam ci kiedyś powie. A więc: wyjaśnij mi dlaczego tak bardzo nie chcesz iść do Gryffindoru?
-Jak na ponad tysiącletnią czapkę zadajesz dość głupie pytania. To chyba logiczne: ojciec by mnie zlinczował, ukamienował, ukrzyżował, zaszlachtował, poćwiartował, a na koniec polał kwasem…
-Dobrze, dobrze, zrozumiałam! Ale na pewno nie?
-Nie z tym nazwiskiem i charakterem…
-A więc GRY…
-TIARO!- krzyknęła w myślach (taką przynajmniej miała nadzieję).
-Żartowałam.- zachichotała.
-SLYTHERIN!- wrzasnęła, a Cat wreszcie odetchnęła z ulgą.
 -Mimo, że przydzieliłam  cię do  Slytherinu, to  pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć i prosić o radę lub pomoc. Potraktuj mnie po prostu jako swoją nową przyjaciółkę. Do zobaczenia.- powiedziała i zamilkła, a wtedy Catherine Riddle zdjęła ją z głowy, zeszła ze stołka i ruszyła w stronę stołu Ślizgonów.  Do swoich nowych przyjaciół.
***
Draco:
O kurwa. Może to nie TA Riddle, może to pomyłka?! Myślał gorączkowo, choć doskonale wiedział, że to nieprawda. Bogu dzięki, że jej jeszcze nie podpadłem… Chyba. No przecież się nie obraziła za tą umiarkowaną dawkę drwiny…  Miejmy  nadzieję. A co jeśli jednak się obraziła? Wtedy, Draco… Masz przejebane.

Harry:
O kurwa. Przecież to niemożliwe… Może to pomyłka?! W głębi serca jednak zdawał sobie z tego sprawę, że to nie może być nieporozumienie. No i co teraz?! Nagle przemknęła mu przez głowę pewna myśl:
JA SIĘ CAŁOWAŁEM Z CÓRKĄ LORDA VOLDEMORTA!

Blaise:
O kurwa. Ale będą jaja.

***

Ogólne milczenie przy stole przerwał Diabeł.
-Tak mi się przypomniało… Jak widzisz Pansy ma oczy na miejscu, w oczodołach, a nie na podeszwach Riddle. Nie widzę też innych urazów fizycznych, więc poproszę moje 20 galeonów.
-Wiesz, jakoś na razie nie mam czasu ani ochoty myśleć o takich rzeczach. Ty lepiej kombinuj jakby jej tu nie podpaść…
-Daj spokój Smoku, ona nie jest taka zła.
-To pomyśl o jej tatusiu. W ogóle, to strasznie długo tam siedzi, będzie z piętnaście minut…
-SLYTHERIN!- obwieściła wszystkim Tiara, co uciszyło wszelkie rozmowy.
-Arthur Tom Riddle.- odczytała Mcgonagall, a chłopak energicznym krokiem podszedł do stołka. Gdy tylko dotknął Tiary, ona zawołała:
-SLYTHERIN!
Wszyscy wpatrywali się w niego ze zdziwieniem. Jeszcze nigdy nic takiego się nie zdarzyło. To było wręcz niemożliwe, gdyż Tiara nawet nie miała jak zajrzeć do jego umysłu.
Chyba,  że Arthur był żywą kopią swego przodka-  Salazara Slytherina…

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny, postać Cat jest genialna !
    Reakcja Draco i Harry`ego na to, że Cat jest Riddle też świetna.
    Czekam niecierpliwie na nastepny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. No po prostu genialne :) Eska ma rację, te reakcje chłopaków normalnie cudowne. W ogóle boski rozdział!!! Czekam na następny rozdział i rozwój akcji :)
    Coffie

    OdpowiedzUsuń
  3. Szlag mnie trafi nigdy więcej komentarzy z telefonu. Jest tak długo wyczekiwany rozdział ^^ Bardzo dziękuję za piękną dedykację :* Rozdział świetny, jak zwykle ;) Kocham reakcję Wybrańca <3<3<3 Jestem mega ciekawa jak potoczy się dalej akcja *.* Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
    B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ bardzo proszę! W ogóle to rozdział bardzo mi się podobał. Wybuchnęłam śmiechem jak czytałam ich myśli a najbardziej to chyba Harry'ego i Diabła bo Diabeł nie ważne co by powiedział mnie śmieszy, ale pomińmy...
    Rozmowa z Tiarą Przydziału jest dla mnie taka... zagadkowa? Przecież Voldemort jest tym złym i wgl ale mimo to Tiara chce być przyjaciółką dla jego córki. Ciekawe...
    Czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem!
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny!
    PS. Ja jestem wspaniała, ty jesteś wspaniała i wszyscy szczęśliwi!
    ~Salvio Hexia :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Informacje


Nowy rozdział już nie długo!


Jakby ktoś chciał na priv to moje gg:
43084764
^.^


Szablon wykonała Avia Tinar z Zaczarowane Szablony.

O mnie

Moje zdjęcie
"Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje."