-Który to przedział?!
-Yyy... Czwarty od końca… Ale co ty chcesz zrobić?- zapytał nerwowo Arthur wiedząc, że kiedy Cat jest wkurzona to nikt nie może czuć się pewnie.
-On już się przekona co!- odpowiedziała i wybiegła na korytarz.
Przez kilkanaście sekund stali nieruchomo próbując dojść do siebie po występie dziewczyny. Pierwsza odezwała się Louise.
-Nie wiem o kogo powinnam się bardziej martwić o Alexa, czy o Parkinson…
-Ja obstawiam, że pierwsze co zrobi to wydrapie Pansy oczy.- powiedział pewnym siebie głosem Draco. -Mogę się założyć nawet o dziesięć galeonów … Wszystkie moje fanki tak by zrobiły.
-A mnie coś się wydaje, że Cat nie należy tych twoich WSZYSTKICH. Od razu widać, że dziewczyna ma klasę. Stawiam dwadzieścia galeonów, że stać ją na więcej niż bójka z Parkinson.- rzekł Blaise.
-Moim zdaniem ona nie różni się niczym od moich poprzednich dziewczyn…- odrzekł opryskliwie nie zauważając zbliżającej się do jego twarzy pięści.
***
Ona już mu pokaże! Obściskiwać się z jakąś laską w pierwszy dzień szkoły?! I to w tak dla niej ważny dzień, gdy powinien jej towarzyszyć, nawet jako przyjaciel? Po nim by się tego nie spodziewała!- myślała gorączkowo idąc korytarzem w pociągu.
-Taką mu awanturę zrobię, że…- mówiła do siebie- Nie, zaraz, stop!- powiedziała i zatrzymała się.- Nie będę się zachowywała jak pierwsza lepsza nastolatka z burzą hormonów! Mowy nie ma! Tylko jakby ich tu podejść?- zastanawiała się na głos nie przejmując się dziwnymi spojrzeniami innych uczniów. I wtedy wpadła na istnie szatański pomysł. Oczy jej rozbłysły, a wargi wykrzywiły się w sadystycznym uśmiechu, który spowodował, że parę osób cofnęło się trochę lub schowało do przedziałów. Każdy wiedział, że ta mina nie wróży nic dobrego…
***
-Pojebało cię?!- wykrzyknął wstrząśnięty Draco masując obolałą szczękę.
-NIKT nie będzie obrażał mojej Cat, a już na pewno nie w mojej obecności! Za kogo ty się uważasz pieprzony arogancie?!- wrzeszczał na niego Arthur.
-Koniec. Wystarczy.- Pomiędzy nimi stanął Blaise.
-Tak, Diabełek ma rację- wtrąciła Louise.- No, Draco popisałeś się, nie ma co. Piękny początek znajomości.- była po części zmieszana i rozbawiona.
-On zaczął…- powiedział Malfoy, ale natychmiast przerwał mu Arthur.
-Wcale nie! To ty zacząłeś obrażać moją siostrę! Idiota…- prychnął.
-Ty…!- krzyknął Draco, ale zagłuszyła go Louise.
-Macie w tej chwili przestać! Zamknijcie się wreszcie! Ile wy macie lat?! 16 czy 6, bo czasem mam wątpliwości! Kłócicie się jak dzieci w piaskownicy!- sztorcowała ich ostro- Jeszcze raz usłyszę, że się na siebie drzecie jak stare prześcieradła, to pozabijam!
A teraz podać sobie ręce na zgodę! -powiedziała i widząc ich… niechętne?( Nie to byłby eufemizm i to całkiem spory, dobrze niech będą niechętne miny) dodała szybko- No już, bo będziecie mieli ze mną piekło do końca roku…
Chłopcy natychmiast podali sobie dłonie. Oboje nie chcieli podpaść Louie, bo w końcu nie na darmo nosiła nazwisko swojej matki.
-No i od razu lepiej- rzekła uradowana, chociaż atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Usiadła na swoim miejscu z uśmiechem. Blaise spojrzał na nią z mieszanką strachu i podziwu. Wiedział do czego ta dziewczyna była zdolna. Powinna nosić transparent z napisem: ,,Mężczyzno, niech cię nie zmylą moje urocze loczki i duże, mokre oczy, bo jak się wkurzę, to wyłazi ze mnie szatan wcielony!” Jak by nie patrzeć w takich momentach Diabeł miał bratnią duszę…
Zapukała do jednego z przedziałów, a gdy usłyszała ,,Proszę!” weszła. W środku siedziały cztery osoby: dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Spojrzała na ich krawaty. Gryfoni. Idealnie.
-Przepraszam, mogę się dosiąść? -zapytała grzecznie.
-Jasne, siadaj- odezwał się przystojny brunet w okularach, miał piękne zielone oczy.
-Dzięki, prawie wszystkie przedziały są już zajęte. Jestem Cat.- powiedziała i uśmiechnęła się promiennie.
- Z którego jesteś domu? Nigdy wcześniej cię nie widziałem, a chyba jesteś w naszym wieku, no nie?- zapytał prosto z mostu rudy chłopak, siedzący obok ładnej szatynki o czekoladowych oczach.
-Mam 16 lat i faktycznie nie mogłeś mnie wcześniej widzieć, bo jestem nowa- rzekła wciąż się uśmiechając.
- Gdzie się wcześniej uczyłaś?- zapytała dziewczyna o równie płomiennych włosach co chłopak naprzeciwko niej. ,,To chyba rodzeństwo” pomyślała Cat.
-W domu, a przyjechałam tu, bo tatuś uznał, że powinnam się zintegrować ze społeczeństwem czarodziejów. A może powiecie mi coś osobie, bo czuję się jak na przesłuchaniu?
- Ale jaja ona nic nie wie!- wykrzyknął zdziwiony Rudzielec.
- Zamknij się Ron.- powiedział brunet- Jestem Harry Potter.
-¡Mierda, mierda, mierda![1]- wykrzyknęła wstrząśnięta.
-Co?!- zapytała cała czwórka zdezorientowana.
- To po hiszpańsku- odparła zmieszana. Wiedziała jakie zaraz padnie pytanie i nie pomyliła się.
-Co to znaczyło?- spytała szatynka unosząc brew.
-Spokojnie nie przeklęłam was… Tylko jak się denerwuję to klnę po hiszpańsku- odpowiedziała czerwieniąc się.- Bogu dzięki, że rodzice nie ogarniają nic w tym języku…
-Rodzinka trzyma rygor?- zapytał Harry.
-Nie jest tak źle, rodzice bardzo mnie kochają i uważają, że to nie robi dobrego wrażenia jak dziewczyna jest wulgarna.
- I mają rację- powiedział brunet, a Ron mu przytaknął.
- Żebyście wiedzieli z kim wy się zgadzacie…- rzekła i uśmiechnęła się pod nosem.
-Słucham?- zapytała Ruda.
-Nic, nic...
-Jestem Ron Weasley, a to moja dziewczyna Hermiona Granger.
-A ja jestem siostrą Rona, Ginny.
-¡Días mío! ¡Potter y sus amigos! ¡Mí padre matáme![2]-mówiła do siebie po hiszpańsku.
-Wyłapałem moje nazwisko, o co chodzi?-rzekł zainteresowany?
- Chciałam was o coś zapytać… Jako przykładni Gryfoni zapewne kochacie Ślizgonów i jesteście z nimi w jak najlepszych relacjach…- Uśmiechnęła się szelmowsko widząc ich sceptyczne miny.-Mam propozycję, korzyść będzie obopólna. Chciałabym dopiec pewnemu Ślizgonowi-powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
[1] hiszp. Shit, shit, shit!
[2] hiszp. O mój Boże, Potter i jego przyjaciele! Ojciec mnie zabije!
~~~
No hej, tak się cieszę, że udało mi się to wstawić (szlaban na komputer = D) i jestem bardzo ZŁA na moją KOCHANĄ Betę, która koncertowo się opiernicza, więc rozdział niezabetowny. Enjoy and Coment!
Buziaki OwlShadow ;*
JUŻ ZABETOWANY I TERAZ ZWRACAM SIĘ DO FLORENCE: Kochanie, Drętwota to stanowczo za mało!
[1] hiszp. Shit, shit, shit!
[2] hiszp. O mój Boże, Potter i jego przyjaciele! Ojciec mnie zabije!