sobota, 25 maja 2013

Rozdział 3




-Który to przedział?!
-Yyy... Czwarty od końca… Ale co ty chcesz zrobić?- zapytał nerwowo Arthur wiedząc, że kiedy Cat jest wkurzona to nikt nie może czuć się pewnie.
-On już się przekona co!- odpowiedziała i wybiegła na korytarz.
Przez kilkanaście sekund stali nieruchomo próbując dojść do siebie po występie dziewczyny. Pierwsza odezwała się Louise.
-Nie wiem o kogo powinnam się bardziej martwić o Alexa, czy o Parkinson…
-Ja obstawiam, że pierwsze co zrobi to wydrapie Pansy oczy.- powiedział pewnym siebie głosem Draco. -Mogę się założyć nawet o dziesięć galeonów … Wszystkie moje fanki tak by zrobiły.
-A mnie coś się wydaje, że Cat nie należy tych twoich WSZYSTKICH. Od razu widać, że dziewczyna ma klasę. Stawiam dwadzieścia galeonów, że stać ją na więcej niż bójka z Parkinson.- rzekł Blaise.
-Moim zdaniem ona nie różni się niczym od moich poprzednich dziewczyn…- odrzekł opryskliwie nie zauważając zbliżającej się do jego twarzy pięści.
***
Ona już mu pokaże! Obściskiwać się z jakąś laską w pierwszy dzień szkoły?! I to w tak dla niej ważny dzień, gdy powinien jej towarzyszyć, nawet jako przyjaciel? Po nim by się tego nie spodziewała!- myślała gorączkowo idąc korytarzem w pociągu.
-Taką mu awanturę zrobię, że…- mówiła do siebie- Nie, zaraz, stop!- powiedziała i zatrzymała się.- Nie będę się zachowywała jak pierwsza lepsza nastolatka z burzą hormonów! Mowy nie ma! Tylko jakby ich tu podejść?- zastanawiała się na głos nie przejmując się dziwnymi spojrzeniami innych uczniów. I wtedy wpadła na istnie szatański pomysł. Oczy jej rozbłysły, a wargi wykrzywiły się w sadystycznym uśmiechu, który spowodował, że parę osób cofnęło się trochę lub schowało do przedziałów. Każdy wiedział, że ta mina nie wróży nic dobrego…
***
-Pojebało cię?!- wykrzyknął wstrząśnięty Draco masując obolałą szczękę.
-NIKT nie będzie obrażał mojej Cat, a już na pewno nie w mojej obecności! Za kogo ty się uważasz pieprzony arogancie?!- wrzeszczał na niego Arthur.
-Koniec. Wystarczy.- Pomiędzy nimi stanął Blaise.
-Tak, Diabełek ma rację- wtrąciła Louise.- No, Draco popisałeś się, nie ma co. Piękny początek znajomości.- była po części zmieszana i rozbawiona.

-On zaczął…- powiedział Malfoy, ale natychmiast przerwał mu Arthur.
-Wcale nie! To ty zacząłeś obrażać moją siostrę! Idiota…- prychnął.
-Ty…!- krzyknął Draco, ale zagłuszyła go Louise.
-Macie w tej chwili przestać! Zamknijcie się wreszcie! Ile wy macie lat?! 16 czy 6, bo czasem mam wątpliwości! Kłócicie się jak dzieci w piaskownicy!- sztorcowała ich ostro- Jeszcze raz usłyszę, że się na siebie drzecie jak stare prześcieradła, to pozabijam!
A teraz podać sobie ręce na zgodę! -powiedziała i widząc ich… niechętne?( Nie to byłby eufemizm i to całkiem spory, dobrze niech będą niechętne miny) dodała szybko- No już, bo będziecie mieli ze mną piekło do końca roku…
Chłopcy natychmiast podali sobie dłonie. Oboje nie chcieli podpaść Louie, bo w końcu nie na darmo nosiła nazwisko swojej matki.
-No i od razu lepiej- rzekła uradowana, chociaż atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Usiadła na swoim miejscu z uśmiechem. Blaise spojrzał na nią z mieszanką strachu i podziwu. Wiedział do czego ta dziewczyna była zdolna. Powinna nosić transparent z napisem: ,,Mężczyzno, niech cię nie zmylą moje urocze loczki i duże, mokre oczy, bo jak się wkurzę, to wyłazi ze mnie szatan wcielony!” Jak by nie patrzeć w takich momentach Diabeł miał bratnią duszę…

Zapukała do jednego z przedziałów, a gdy usłyszała ,,Proszę!” weszła. W środku siedziały cztery osoby: dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Spojrzała na ich krawaty. Gryfoni. Idealnie.
-Przepraszam, mogę się dosiąść? -zapytała grzecznie.
-Jasne, siadaj- odezwał się przystojny brunet w okularach, miał piękne zielone oczy.
-Dzięki, prawie wszystkie przedziały są już zajęte. Jestem Cat.- powiedziała i uśmiechnęła się promiennie.
- Z którego jesteś domu? Nigdy wcześniej cię nie widziałem, a chyba jesteś w naszym wieku, no nie?- zapytał prosto z mostu rudy chłopak, siedzący obok ładnej szatynki o czekoladowych oczach.
-Mam 16 lat i faktycznie nie mogłeś mnie wcześniej widzieć, bo jestem nowa- rzekła wciąż się uśmiechając.
- Gdzie się wcześniej uczyłaś?- zapytała dziewczyna o równie płomiennych włosach co chłopak naprzeciwko niej. ,,To chyba rodzeństwo” pomyślała Cat.
-W domu, a przyjechałam tu, bo tatuś uznał, że powinnam się zintegrować ze społeczeństwem czarodziejów. A może powiecie mi coś osobie, bo czuję się jak na przesłuchaniu?
- Ale jaja ona nic nie wie!- wykrzyknął zdziwiony Rudzielec.
- Zamknij się Ron.- powiedział brunet- Jestem Harry Potter.
-¡Mierda, mierda, mierda![1]- wykrzyknęła wstrząśnięta.
-Co?!- zapytała cała czwórka zdezorientowana.
- To po hiszpańsku- odparła zmieszana. Wiedziała jakie zaraz padnie pytanie i nie pomyliła się.
-Co to znaczyło?- spytała szatynka unosząc brew.
-Spokojnie nie przeklęłam was… Tylko jak się denerwuję to klnę po hiszpańsku- odpowiedziała czerwieniąc się.- Bogu dzięki, że rodzice nie ogarniają nic w tym języku…
-Rodzinka trzyma rygor?- zapytał Harry.
-Nie jest tak źle, rodzice bardzo mnie kochają i uważają, że to nie robi dobrego wrażenia jak dziewczyna jest wulgarna.
- I mają rację- powiedział brunet, a Ron mu przytaknął.
- Żebyście wiedzieli z kim wy się zgadzacie…- rzekła i uśmiechnęła się pod nosem.
-Słucham?- zapytała Ruda.
-Nic, nic...
-Jestem Ron Weasley, a to moja dziewczyna Hermiona Granger.
-A ja jestem siostrą Rona, Ginny.
-¡Días mío! ¡Potter y sus amigos! ¡Mí padre matáme![2]-mówiła do siebie po hiszpańsku.
-Wyłapałem moje nazwisko, o co chodzi?-rzekł zainteresowany?
- Chciałam was o coś zapytać… Jako przykładni Gryfoni zapewne kochacie Ślizgonów i jesteście z nimi w jak najlepszych relacjach…- Uśmiechnęła się szelmowsko widząc ich sceptyczne miny.-Mam propozycję, korzyść będzie obopólna. Chciałabym dopiec pewnemu Ślizgonowi-powiedziała z wrednym uśmieszkiem.

[1] hiszp. Shit, shit, shit!
[2] hiszp. O mój Boże, Potter i jego przyjaciele! Ojciec mnie zabije!

                                                                               ~~~
No hej, tak się cieszę, że udało mi się to wstawić (szlaban na komputer = D) i jestem bardzo ZŁA na moją KOCHANĄ Betę, która koncertowo się opiernicza, więc rozdział niezabetowny. Enjoy and Coment!
Buziaki OwlShadow ;*
JUŻ ZABETOWANY I TERAZ ZWRACAM SIĘ DO FLORENCE: Kochanie, Drętwota to stanowczo za mało!


[1] hiszp. Shit, shit, shit!
[2] hiszp. O mój Boże, Potter i  jego przyjaciele! Ojciec mnie zabije!

12 komentarzy:

  1. "Jestem Ron Weasley, a to moja dziewczyna Hermiona Granger." O nie! A tak poza tym to spoko <3
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super a wstawki po hiszpańsku rewelacja hehe ;)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością:)

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  3. Skarbie, nie unos sie tak :*
    Dobrze wiesz, ze o 8 w soboote to ja spie a w nocy bylam zajeta :/
    Odeslalam juz wersje poprawiona.
    Czekam na 4 rozdzial - daj mi nawet w wersji papierowej to go Ci sprawdze jak tylko sie spotkamy.
    Calusy
    Ciocia Flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wnikam czym ty byłaś taka zajęta w nocy ;) a 4 się pisze =D

      Usuń
    2. Tworzeniem moja droga, tworzeniem -_-

      Usuń
    3. Drętwota to za mało!? Niech ja cię tylko dorwę!

      Usuń
  4. kicia ja właśnie próbuję się zmusić do napisania następnego, ale jak tylko biorę długopis do ręki to płaczę ze śmiechu i nie mogę wyrobić z tego co mam w głowie, a co dopiero przelać to na papier =D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah, niezłe ! Czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Informacje


Nowy rozdział już nie długo!


Jakby ktoś chciał na priv to moje gg:
43084764
^.^


Szablon wykonała Avia Tinar z Zaczarowane Szablony.

O mnie

Moje zdjęcie
"Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje."